Czy naprawdę potrzebujemy GMO, aby wyżywić ludzkość?

GMO, cudowne rozwiązanie problemu głodu na świecie?

Według producentów GMO mają wszystkie zalety. Mniej pestycydów rozprowadzanych na uprawach, lepsze plony, przystosowanie do ekstremalnych warunków klimatycznych i glebowych (susza, podmokłe gleby, zasolenie), lepsza jakość odżywcza roślin (mówimy o biofortyfikacji: niektóre GMO byłyby „wzbogacone” witaminą A lub E, żelazem lub cynk): czy GMO byłyby magicznym rozwiązaniem do walki z głodem na świecie i wykarmienia 9 miliardów ludzi, którzy zaludnią planetę w 2050 roku?

Jednak być może należy uważać na komunikację kilku dużych grup skupionych wokół przemysłu pestycydowego (Monsanto, Dupont-Pioneer, Dow, Syngenta, Bayer, BASF), którym udało się dzięki znacznym zasobom finansowym i skutecznemu lobbingowi, umieścić GMO w centrum problemu bezpieczeństwa żywności na naszej planecie.

GMO nie są dziś uprawiane w celu zapewnienia bezpieczeństwa żywności

Jeśli zagłębimy się nieco głębiej, zdamy sobie sprawę, że na chwilę obecną uprawa GMO w żadnym wypadku nie jest prowadzona w celu zapewnienia bezpieczeństwa żywności.

  • Z jednej strony połowa obszarów obsadzonych GMO znajduje się w Stanach Zjednoczonych i Kanadzie, gdzie znaczna część przeznaczona jest na produkcję biopaliw i dokarmianie zwierząt gospodarskich. Reszta ziemi jest z pewnością w krajach rozwijających się, ale te uprawy są przeznaczone na eksport (bawełna – a więc niespożywcza – a nawet soja do karmienia zwierząt gospodarskich w krajach bogatych).
  • Z drugiej strony GMO obecnie obniżają koszty produkcji, ale nie zwiększają wydajności na hektar. Dwie trzecie uprawianych roślin GM to rośliny typu „Round Up Ready”, pozostała jedna trzecia wykazuje odporność na owady: wszystkie te GMO są szczególnie przydatne do ułatwiania chemicznego odchwaszczania lub ograniczania rozprzestrzeniania się niektórych pestycydów.

Co więcej, większość badań przeprowadzonych w ostatnich latach wyraźnie wskazuje, że GMO (zwłaszcza kukurydza, bawełna i soja) nie dają więcej niż konwencjonalne uprawy. Czasami nawet plony są niższe w przypadku GMO… Argument produktywistyczny często wysuwany przez zwolenników GMO wydaje się zatem nie do utrzymania.

Hodowla roślin i hybrydyzacja bez GMO: mniej znana, ale już działająca

Inne, niemodyfikowane genetycznie techniki mogą pomóc sprostać wyzwaniom współczesnego rolnictwa: w krajach rozwijających się mnożą się alternatywne rozwiązania. „Naturalne” techniki hodowli i hybrydyzacji roślin już teraz umożliwiają uzyskanie odmian przystosowanych do niesprzyjających warunków uprawy. Bynajmniej nie archaiczne, niektóre wykorzystują metody biologii molekularnej, które umożliwiają wyizolowanie określonego genu i przeniesienie go do rośliny rodzicielskiej bez przekraczania bariery gatunkowej. Odmiany te, uprawiane zgodnie z tradycyjnymi systemami upraw, na ogół dają bardzo zadowalające rezultaty.

Przykłady to legion:

  • W Zambii polikultura w połączeniu z hodowlą zwierząt w gospodarstwie poprawia zbiory kukurydzy (bez GMO) pomimo suszy;
  • W Indiach rodzimy ryż daje lepsze plony niż ryż GM na ziemi nasyconej wodą;
  • W Kenii odmiana kukurydzy bez GMO pozyskiwana z kukurydzy pochodzącej z Karaibów jest odporna na omacnicę prosowiankę;
  • W lipcu 2008 roku firma nasienna Pioneer Hi-Bred ogłosiła nową generację gatunków soi (uzyskaną metodą inżynierii genetycznej, ale bez użycia technik GMO), umożliwiającą 40% wzrost plonów w ciągu najbliższych 10 lat.;
  • Na Filipinach kukurydza niemodyfikowana genetycznie może wytrzymać 29 dni suszy;
  • W Australii wybrano pszenicę nie tolerującą soli GMO i odmianę rzepaku odporną na suszę;
  • Ziemniak odporny na nicienie (niewielki robak zdolny do niszczenia całych upraw) został opracowany przez naukowców poprzez skrzyżowanie dzikiego ziemniaka z odmianą konwencjonalną;
  • W Indiach instytut badawczy opracował nową odmianę grochu gołębi. Ten groch, który daje o 40% więcej niż zwykle, a także jest odporny na choroby i suszę, jest już na rynku;
  • Odmiana manioku odporna na suszę, szkodniki i szkodniki (o plonach do 10 razy większych od odmian konwencjonalnych), uprawiana przez międzynarodowy instytut badawczy, sprawdziła się w Afryce i jest obecnie sprzedawana;
  • Programy hodowli prosa i fasoli o wysokiej zawartości żelaza oraz konwencjonalne programy upraw są bardzo obiecujące w zwalczaniu anemii w Nigerii;
  • W Ugandzie naukowcy uzyskali dzięki konwencjonalnej selekcji słodkiego ziemniaka wyjątkowo bogatego w witaminę A …

Tak wiele odmian innych niż GMO i alternatywnych technik, które już dowiodły swojej wartości, podczas gdy GMO przedstawiane jako cudowne rozwiązanie na potrzeby krajów rozwijających się (odporność na suszę, zasolenie, biofortyfikację itp.) jeszcze nie działa i nie będzie działać. być przez wiele lat… A nawet jeśli to jest jeden dzień, czy mali producenci będą mogli co roku kupować te drogie nasiona? Czy producenci GMO naprawdę zamierzają zainwestować kolosalne sumy na rynek, na który składają się głównie drobni rolnicy o niewielkiej lub żadnej zdolności kredytowej?

Punkt widzenia międzynarodowych ekspertów

Międzynarodowi eksperci są zgodni co do jednego: GMO nie są najlepszym sposobem na wyżywienie planety. Raport IAASTD na ten temat został opublikowany w 2009 roku: zainicjowany przez Bank Światowy i FAO i obejmujący 400 ekspertów ze 110 krajów, odpowiada on międzynarodowej ocenie wiedzy, nauki i technologii rolnictwa na rzecz rozwoju.
Według tego raportu preferować należy raczej rozwiązania dostosowane do lokalnych systemów rolniczych, oparte na mieszanym gospodarowaniu i hodowli zwierząt w tym samym gospodarstwie, ceniące know-how chłopów, szanujące ekosystemy, a nie zubożające glebę (rotacja upraw). ), uprawy, ulepszanie materii organicznej) oraz uznanie rolników za odpowiedzialnych za zasoby, którymi zarządzają (woda, gleba, różnorodność genetyczna itp.). Ponieważ jeśli chodzi o plony, charakter użytych nasion jest mniej ważny niż inne czynniki, takie jak nawadnianie, jakość gleby i wiedza rolników.

Ponadto, wciąż według tych ekspertów, aby walczyć z niedoborami żywieniowymi, lepiej byłoby postawić na różnorodność żywieniową niż na jedną żywność wzbogaconą w witaminy lub minerały: zróżnicowane uprawy byłyby zatem lepsze niż monokultura GMO.
Raport opowiada się zatem za rolnictwem zorientowanym na zrównoważony rozwój, a nie za GMO, co oznacza prywatyzację żywych organizmów i zubożenie różnorodności genetycznej, związane z uzależnieniem i zadłużeniem drobnych producentów.

Potrzeba międzynarodowego, niezależnego i bezstronnego organu

Wielu ekspertów toczy również następujący dyskurs: pozostawienie prywatnych podmiotów, zainteresowanych ogromnymi korzyściami finansowymi reprezentowanymi przez GMO, pilotowaniu rozwoju takiego potencjalnie niebezpiecznego i innowacyjnego narzędzia, stanowi podwójne ryzyko: katastrofy, zdrowia i środowiska oraz także niewłaściwego wykorzystania GMO, czyli odwróconego od wspólnego dobra.
Badania i rozwój w dziedzinie GMO należy raczej powierzyć niezależnemu organowi międzynarodowemu, biorąc pod uwagę dobro wszystkich, w szczególności potrzeby ludności krajów półkuli południowej, a nie podporządkowywać interesom nielicznych duże grupy. Jest to również to ciało planetarne, które powinno być jedynym upoważnionym do weryfikacji braku skutków ubocznych (w uprawie, ale także w konsumpcji GMO), z całkowitą bezstronnością.

Produkcja leków i szczepionek z wykorzystaniem GMO

GMO są często redukowane do roślin: ma to na celu zapomnienie, że inne organizmy modyfikowane genetycznie są wykorzystywane w laboratoriach do zastosowań medycznych. Tak więc wirusy rekombinowane umożliwiają produkcję szczepionek, a bakterie GMO syntetyzują insulinę (cenną dla diabetyków), hormon wzrostu (przydatny dla dzieci, które go nie wytwarzają), a nawet czynniki krzepnięcia (przeznaczone dla hemofilów).

Te całkowicie czyste substancje (które z pewnością nie zawierają żadnego nieznanego białka) są wielkim postępem w dziedzinie medycyny: GMO umożliwiły położenie kresu ryzyku chorób przenoszonych przez substancje, które kiedyś pochodziły od zwierząt lub ludzi (AIDS, choroba Kreutzfelda-Jacoba…). Ponadto te GMO stosowane w zamkniętym środowisku, pod kontrolą, nie stanowią prawie żadnego ryzyka (brak ryzyka zerowego…) uwolnienia do środowiska. GMO są zatem w niektórych przypadkach innowacją technologiczną, bez której ludzkość nie powinna się obejść, ale którą powinna mądrze używać.

Clementine Desfemmes

Kredyty fotograficzne: flickr.com / SK Photography; martapiki; MojeImieTutaj

Będziesz pomóc w rozwoju serwisu, dzieląc stronę ze swoimi znajomymi

wave wave wave wave wave